Nie płać zdrowiem za urodę - wywiad z Jarosławem Pinkasem, Głównym Inspektorem Sanitarnym

O zagrożeniach związanych z rozwojem rynku usług urodowych i akcji „Nie płać zdrowiem za urodę” z Jarosławem Pinkasem, Głównym Inspektorem Sanitarnym, rozmawia Barbara Mietkowska

Panie Ministrze, czy często korzysta pan z usług salonów kosmetycznych?

Regularnie chodzę do fryzjera, a ostatnio także, za radą syna, do barbera. Czasem na urlopie lubię pójść do kosmetyczki.

Pewnie z racji pełnionego urzędu ma pan wyostrzone spojrzenie na standardy higieniczne w tych miejscach?

Wybieram sprawdzone salony, takie w których nie ma mowy o zaniedbaniach. Jednak dużo podróżuję służbowo po Polsce i czasem widzę, że nie wszędzie jest tak, jak powinno być. Zawsze w takich miejscach uważnie przyglądam się jak wyglądają przybory, ubranie personelu, ręczniki używane podczas zabiegu.

Czy to było inspiracją do zainicjowania akcji społecznej „Nie płać zdrowiem za urodę”?

Między innymi, ale też moi współpracownicy uzmysłowili mi, że biorąc pod uwagę tempo rozwoju szeroko rozumianego sektora usług urodowych powinniśmy, jako Główny Inspektorat Sanitarny, bliżej przyglądać się jego ewolucji.
Czasy w których żyjemy wymagają od nas dobrej formy i wyglądu. Ludzie chcą szybko uzyskać efekty, więc coraz więcej osób korzysta z tego typu usług. Stały się one powszechne i dostępne. Zauważyliśmy jednak, że granica między kosmetologią a medycyną zaczyna się w wielu miejscach zacierać. A to już niebezpieczne zjawisko. Poza tym standardy higieniczne, wraz z rozwojem medycyny i nauk mikrobiologicznych, stają się coraz bardziej rygorystyczne. Nie bez powodu każdy salon musi wdrażać je w życie. Od tego zależy bezpieczeństwo epidemiologiczne nas wszystkich.

Docierają do pana sygnały, że w tej dziedzinie dzieje się coś niepokojącego?

Jak najbardziej. W systemie opieki zdrowotnej pojawiają się osoby z różnego typu powikłaniami po źle wykonanych zabiegach w salonach kosmetycznych. Te powikłania bywają groźne, czasem nawet nieuleczalne, trwale szpecące. Wiemy też, że często zakażenia HCV, HBV, HIV są diagnozowane jako te, do których doszło w salonie kosmetycznym, fryzjerskim, manicure czy tatuażu. Do tego pojawia się wiele, wprawdzie mniej groźnych, ale znacząco uprzykrzających życie zakaźnych chorób skóry, takich jak m.in. świerzb, grzybice, zakażenie gronkowcem.

Salon fryzjerski, kosmetyczny czy manicure to nie jest ambulatoryjny gabinet zabiegowy. Poza poprawianiem urody chcemy się w tych miejscach po prostu zrelaksować.

Tak, to prawda, ale relaksu nie warto przepłacać zdrowiem. Każdy salon kosmetyczny powinien posiadać profesjonalną i wykwalifikowaną obsługę, wysokiej jakości zabiegi, a ponad wszystko – przestrzegać zasad higieny.
Ten ostatni aspekt jest niezwykle istotny, bo od tego zależy zdrowie klientów. Zaniedbania mogą się źle skończyć – utratą zdrowia, a w skrajnych przypadkach życia.  Chodzi o to, że rynek kosmetologiczny rozwija się w bardzo szybkim tempie. Przewija się tu coraz więcej osób, a to zwiększa potencjalną możliwość zakażeń. Dlatego też bardzo ważne jest odpowiedzialne, profesjonalne podejście do prowadzenia tego typu miejsc.

Co ma Pan na myśli mówiąc o zabiegach wysokiej jakości?

Przede wszystkim chodzi o jakość używanych narzędzi i preparatów. Ważne jest, by znać źródło pochodzenie produktów służących do poprawiania urody. Nie warto na nich oszczędzać. Istnieje niebezpieczeństwo, że kosmetyki niecertyfikowane na naszym rynku nie spełniają norm czystości biologicznej. Wtedy są dla zdrowia niebezpieczne.
Niezwykle ważną kwestią jest przestrzeganie zasad używania urządzeń.  Kolejna sprawa to właściwe stosowanie się do zaleceń producentów przyborów jednorazowych, nie podejmowanie prób ich recyklingu. Według obowiązujących norm narzędzia powinny być sterylizowane, lub, w przypadku salonów fryzjerskich, każdorazowo dezynfekowane. Stosowanie autoklawów wszędzie tam, gdzie podczas zabiegów może dojść do przerwania ciągłości skóry powinno być obowiązkowe.

Rozumiem, że istnieją regulacje prawne, które to definiują?

Działalność kosmetyczną regulują przepisy, które mają pomóc wyeliminować ryzyko wystąpienia niepożądanych skutków różnych zabiegów: od fryzjerskich, poprzez kosmetyczne, aż do tatuażu. Ustawy dotyczą nie tylko higieny w danym miejscu, czyli zwalczania zakażeń i chorób zakaźnych, ale też produktów kosmetycznych, warunków technicznych w jakich można otworzyć gabinet oraz spraw dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy. Niemniej, pod wpływem zmieniających się warunków i szybkiego rozwoju tego sektora, powstał nowy projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie szczegółowych wymagań sanitarno-higienicznych przy świadczeniu usług fryzjerskich, kosmetycznych, tatuażu i odnowy biologicznej. Projekt jest obecnie po uzgodnieniach i został skierowany do konsultacji publicznych, uzgodnień i opiniowania. Nowe rozporządzenie dookreśla i uszczegóławia istniejące regulacje prawne, jednoznacznie wyznaczające konieczne standardy sanitarno-higieniczne. Te przepisy maja na celu ograniczenie ryzyka chorób zakaźnych i innych uszczerbków na zdrowiu.

Czyli właściwie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Jednak przepisy swoją drogą, a życie swoją…

Wymogi prawne są zapisane w rozporządzeniach. Ale chodzi o to, by prawo było jasne, czytelne i łatwe do respektowania. GIS oczywiście prowadzi kontrole i sprawdza ich stosowanie, ale tak naprawdę nie chcemy być instytucją opresyjną. Bardziej zależy nam na edukacji zarówno właścicieli salonów, jak i osób korzystających z ich usług.
Od dawna wiadomo, że najskuteczniejszą formą kontroli jest samokontrola. Tylko w ten sposób te dwie drogi się zejdą. Bardzo istotne jest to, aby w wyniku naszych działań klienci placówek, jak i ich właściciele, rozumieli na czym polegają bezpieczne usługi i aby obie strony bezwzględnie wymagały od siebie przestrzegania zasad higieny, czyli bezpieczeństwa zdrowotnego.

Akcja „Nie płać zdrowiem za urodę” ma zatem służyć edukacji obu stron?

Tak. Chcemy przybliżać regulacje prawne oraz edukować czym jest epidemiologia i jak nieodpowiedzialne zachowania mogą wpływać na nasze zdrowie. Chodzi o to, że przekraczając próg takiego miejsca nie myślimy o chorobach. Budzimy się dopiero kiedy coś się stanie. A dysponując odpowiednią wiedzą możemy unikać zagrożeń.
Klienci salonów powinni tworzyć presję na przestrzeganie higieny. Tylko w ten sposób powstanie popyt na nie zagrażające zdrowiu usługi. Innym problemem jest obecnie przekraczanie przez niektóre kosmetyczki uprawnień i wykonywanie zabiegów medycznych. Świadomy klient, mimo atrakcyjnej ceny, nigdy nie powinien się na nie decydować. Chcę wyraźnie powiedzieć, że zabiegi z zakresu medycyny estetycznej powinien wykonywać wyłącznie lekarz.

No tak, ale salony kosmetyczne kuszą niską ceną.

Naprawdę nie warto się na to łasić, bo ani preparaty niejasnego pochodzenia, ani umiejętności kosmetyczki nie są wystarczające, by zapewnić nam bezpieczeństwo. Mamy już na to coraz więcej dowodów, czyli przypadków pokrzywdzonych kobiet.

Przecież zawsze może wpaść do salonu inspektor sanitarny i do tego nie dopuścić…

Uważam, że Inspekcja Sanitarna powinna stać się partnerem wspierającym personel kosmetyczny i klientów. Dzięki edukacji, powinni oni poznawać zagrożenia. To pozwoli świadomie podejmować decyzje, zarówno o wykonaniu, jak i korzystaniu z zabiegów oraz uniknąć niepożądanych skutków. Musimy pytać o standardy, o higienę. Bo bezpieczeństwo zdrowotne to jest ogromna wartość, której nie doceniamy dopóki nie zostanie zagrożone.

Na czym będzie polegała wasza akcja?

Chcemy, poprzez media, portale internetowe, blogerów (ambasadorką akcji została autorka bloga Nostressbeauty Maria Kowalczyk) zachęcać do tego, by zaczęto dostrzegać zagrożenia płynące z braku higieny na odpowiednio wysokim poziomie. Planujemy także współpracę z influencerami, ponieważ media społecznościowe są najbardziej skuteczne pod względem dotarcia do grupy, której to dotyczy. Będziemy promować właściwe praktyki sanitarne w prosty i przystępny sposób. Powstaną krótkie filmiki edukacyjne. Placówki, które przystąpią do akcji będą mogły informować o tym klientów specjalną naklejką GIS dedykowaną temu wydarzeniu. Będziemy zachęcać do kształcenia personelu, kosmetyczek, fryzjerów i manicurzystek. Naszym priorytetem jest uświadamianie klientów, że korzystając z usług mają prawo pytać jak miejsce do którego przyszli funkcjonuje pod względem sanitarnym. Oczywiście nadal będziemy prowadzić kontrole, ale chodzi o to, by było jak najmniej do nich powodów. 

Źródło: Uroda i Medycyna (nr 21)

Najnowsze informacje

O zagrożeniach związanych z rozwojem rynku usług urodowych i akcji „Nie płać zdrowiem za urodę” z Jarosławem Pinkasem, G...

Gwałtowny wzrost liczby gabinetów medycyny estetycznej i salonów kosmetycznych zwiększa ryzyko natrafienia na usługi nie...

Rośnie zainteresowanie Polaków zabiegami medycyny estetycznej z użyciem kwasu hialuronowego oraz botoksu. Obecnie korzys...

Okolica oka ma szczególne znaczenie dla wyglądu twarzy. Powieki górne postrzega się na tle brwi, czoła i skroni, a powie...

Rozmowa z dr Iwoną Radziejewską-Chomą, właścicielką Saska Clinic w Warszawie.

Kim jesteśmy?

Program Bezpieczna Klinika jest ogólnopolską kampanią społeczną na rzecz bezpieczeństwa zabiegów z zakresu medycyny estetycznej. Świadome korzystanie z dobrodziejstw medycyny estetycznej i bezpieczeństwo zabiegów to wyzwanie dla wszystkich – zarówno pacjentów, jak i lekarzy.
Misją Programu jest promowanie wiedzy na temat możliwości, przebiegu i skutków zabiegów medycyny estetycznej oraz placówek świadczących takie zabiegi na najwyższym dostępnym poziomie.

Newsletter